Relacja z Biegu Urodzinowego w Gdyni

W moim biegowym kalendarzu Gdyński Bieg Urodzinowy był zaznaczony od dłuższego czasu. Jest to pierwszy bieg z cyklu 4 biegów rozgrywanych w Trójmieście.

Jak na okres zimowy przystało nie napalałem się na zrobienie jakiegoś super wyniku. W szczególności, że ostatnie dwa tygodnie z powodu ostrej zimy w Dęblinie słabo przepracowałem. Do tego doszedł ból gardła.
Do Gdyni wybrałem się dzień wcześniej rozpoczynając tym samym tygodniowy urlop zimowy. Wraz z kolegą oraz jego dziewczyną nocowaliśmy w schronisku SSM przy ulicy Energetyków w Gdyni ( szczerze polecam - super warunki i niska cena). Zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy na Skwer Kościuszki gdzie odbywała się cała impreza. Standardowo był problem z zaparkowaniem samochodu. Wzieliśmy troszkę za mały zapas czasu co sprawiło, że po odbiór pakietu startowego wybrałem się 40 minut przed startem. Szybka rozgrzewka, rytmy, rozciąganie - wszystko na wariata. Do startu pozostało 10 minut a przydałoby się jeszcze z toalety skorzystać. Drugi raz miałem okazję pobiec w Gdyni i drugi raz był ten sam problem. Nie wiem ile dokładnie było toalet ale dla ponad 4000 biegaczy zdecydowanie za mało. Gdy nadeszła moja kolej upragnionego skorzystania z TOITOI'a usłyszałem wystrzał z ORP Błyskawica ... Stwierdziłem , że jednak wizytę w WC sobie odpuszczę i postaram się przedostać do mojego sektora startowego. Niestety było już za późno.

Całe to zamieszanie, przebijanie się i wyprzedzanie zygzakiem sprawiły, że pierwsze 3 kilometry przebiegnięte w tempie około 4:15/1000 m kosztowały mnie na prawdę sporo wysiłku. Po 3 kilometrach troszeczkę się rozluźniło. Mogłem ustabilizować oddech i biec po jednym określonym torze. Cały czas w głowie miałem świadomość słabo przepracowanych ostatnich dwóch tygodni, dlatego następne dwa kilometry przebiegłem w około 4:10/1000 m . Na 6 kilometrze zdecydowałem się przyspieszyć
( 3:59/1000 m) za to 7 kilometr z powodu niezbyt stromego ale za to bardzo długiego podbiegu przebiegłem w 4:15. Przedostatni kilometr pobiegłem w 4:01 a ostatni zgonie z zaleceniami Łukasza najmocniej. Zacząłem przyspieszać 500 metrów przed metą a bieg zakończyłem mocnym 100 metrowym finiszem co przełożyło się na czas ostatniego kilometra : 3:41.

Na ostatecznym komunikacie przy moim nazwisku widniał czas 41:17:00 - czas zadowalający, i tylko o 21 sek gorszy od życiówki ;) Biorąc pod uwagę porę roku oraz przygotowanie to mogę ten bieg zaliczyć do udanych. Myślę, że gdybym ustawił się w dobrym sektorze można było się tego dnia pokusić o życiówkę ;) Trudno, mam nauczkę. Następnym razem będę odpowiednio wcześniej przed startem.

Dodatkowo chciałbym nadmienić, że w biegu brało udział sporo osób z grupy Darłowo Biega ;) Fajnie, że poszło to do przodu. Pozdrawiam !

Przed biegiem z kolegą z uczelni, Bartasem 

Po biegu :)

Dowód na to, że DARŁOWO BIEGA ! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz