Relacja z Gdyńskiego Biegu Europejskiego

10 maja 2014 roku ruszył drugi bieg z cyklu Grand Prix Gdyni w Biegach Ulicznych. Z racji tego, że byłem na pierwszym biegu ( Bieg Urodzinowy) to postanowiłem, że wystartuje również w drugim. Od ostatniego startu minął prawie miesiąc a do złamania bariery 40 minut zostało ponad 40 sekund - sporo.
Przed startem nie miałem żadnych założeń dotyczących czasu. Chciałem po prostu jak najlepiej rozegrać ten bieg a z racji tego, że biegłem trzeci raz po tej trasie miałem nieco ułatwione zadanie :)

Tym razem na biegu towarzyszył mi brat oraz grupka z DARŁOWO BIEGA. Jak zwykle na start przybyłem odpowiednio wcześniej. Rozgrzewkę rozpoczeliśmy godzinę przed startem. 15 minut truchtu , 10 min rozgrzewki dynamicznej, rytmy rozciąganie, toaleta i 10 min przed startem stałem już w strefie startowej. Mimo, że pogoda nie dopisywała, wiało a czarne chmury zwiastowały deszcz to na starcie stawiło się ponad 5000 zawodników.
Należy nadmienić fakt, że pod względem organizacji w strefach startowych gdyńskie biegi są najlepsze w jakich miałem okazję brać udział. Odpowiednie osoby pilnują wejść do stref, aby osoba która biegnie wolniej nie wystartowała ze strefy dla szybciej biegających zawodników - tak powinno być wszędzie.

Wybiła godzina 13:00 a wystrzał z ORP Błyskawica - wizytówka gdyńskich biegów - dał sygnał do startu. Dzięki dobrej organizacji w strefach na starcie nie było żadnego zatoru więc pierwszy kilometr przebiegłem gładko i bez szarpania. Niestety tłum mnie poniósł a na zegarku wyświetlił się czas 4:00 - za szybko.
Postanowiłem, że podczas następnego kilometra odpocznę więc rozluźniłem się troszeczkę. Czas drugiego kilometra 4:01 - czułem się dobrze, ale wiedziałem, że aby uniknąć szybkiego  kryzysu musiałem wyluzować. Na trzecim kilometrze czekała na mnie górka, po wbiegnięciu na nią zegarek pokazywał przewidywany czas odcinka 4:08. Zaraz po podbiegu był zbieg co sprawiło , że odpocząłem a zegarek po trzecim kilometrze pokazał czas 4:02. Na następnym kilometrze również czekał na mnie podobny podbieg, oraz podobny scenariusz. Czas odcinka 4:03. Piąty kilometr przebiegał po płaskiej trasie. Pobiegłem go spokojnie. Z racji otwartej przestrzeni wiejący wiatr bardziej doskwierał, starałem się schować za kimś ale to nie pomogło :P Do tego zaczął padać deszcz - czas 4:01. Z racji tego, że po połowie trasy czułem się bardzo dobrze postanowiłem, że zacznę delikatnie przyspieszać co sprawiło, że szósty kilometr przebiegłem w 3:57. Niestety właśnie wtedy popełniłem jedyny błąd podczas tego biegu który podejrzewam, że kosztował mnie kilka sekund na końcu. Na siódmym kilometrze wbiega się na ulicę Świętojańską która jest delikatnie pochylona i ma ponad kilometr długości. Zapomniałem o tym odcinku a dość szybki wcześniejszy kilometr sprawił , że strasznie ciężko było mi się zerwać na tym odcinku. Miałem w głowie tylko to, że nie mogę odpuścić. Nie szarpałem za mocno, bardziej koncentrowałem się na utrzymaniu tempa ale to i tak było ciężkie. Ale wydaje mi się, że właśnie wtedy '' wygrałem '' ten bieg. Nie podłamałem się i mimo, że dałem plamę wcześniej nie zostawiając zapasu sił na ten odcinek udało mi się go przeciec w 4:07. Ostatnie trzy kilometry to walka z ciężkimi nogami i kolką. Mimo , że część ósmego kilometra była z górki to nie mogłem się zerwać i jedyne co udało mi się nabiegać to czas 3:55. Również na dziewiątym kilometrze wyszedł brak siły i odpowiedniego kilometrażu w drugim zakresie. Dziewiąty kilometr był baaardzo ciężki - czas 3:54. Ostatni kilometr jak zwykle pobiegłem ile fabryka dała. Na początku ta fabryka nie chciała zacząć pracować a po 300 m zegarek pokazywał 4:10 jako przewidywany czas odcinka. Na 500m przed metą udało mi się odetchnąć i zmobilizować. Na ostatnich 400 m widoczny był zegarek z czasem. Nie pamiętam dokładnie jaki czas widziałem , chyba 38:40 (czas BRUTTO) 400 m do mety a mi zostało 1:20 min aby zmieścić się w wymarzonym 40:00 więc motywacja była.

Ostatni kilometr udało się przebiec w 3:39 ! A na metę wbiegłem z czasem Brutto 39:54.
WYNIK 39:42 ! Jestem mega zadowolony :)

Podsumowując : Z biegu jestem zadowolony. Cieszy fakt, że przez miesiąc poprawiłem się o ponad minutę :) Warunki były ciężkie ale udało się złamać 40 minut. Bieg nie do końca miał być tak rozegrany ale teraz to nie ważne. Popełniłem tylko jeden błąd na trasie.21 czerwca następny bieg w Gdyni, wtedy muszę pamiętać o tym siódmym kilometrze :)

Pozdrawiam !

Rozgrzeweczka :)

Fajna chmura :)

I po bólu :)

Zdjęcie dla mamy :D

DARŁOWO BIEGA ! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz