Ostatnie dni pod względem treningów nie były udane. Do Dęblina na dobre zawitała zima a wielkimi krokami zbliżała się sesja egzaminacyjna. Wszystko to sprawiło, że do biegu w Gdyni (08.02.2104r) kompletnie nie jestem przygotowany.
Wszystko zaczęło się 23 stycznia. Opady śniegu w noc wcześniej były tak obfite, że zrobienie rozbiegania było niemożliwe. Ostra zima utrzymywała się ponad tydzień, dlatego ostatni tydzień stycznia robiłem w pokoju lub na hali ćwiczenia uzupełniające. W ostatni dzień stycznia udało się wyjść na rozbieganie, mało się nie zabiłem ale przetruchtałem 6 km. Następnego dnia miałem zrobić ciągły 2 x 4 km pod tętno 180. Treningu nie udało się ukończyć, zrobiłem 4 km + 3 km. W niedziele zrobiłem 10 kilometrowe rozbieganie.
Poniedziałek wg planu miałem mieć wolny. We wtorek gdy zima zaczęła odpuszczać a na termometrach pojawiły się rozsądne temperatury ( -8 ) wyszedłem na tempo 8 x 600m. W trakcie treningu rozładował mi się zegarek :\ więc zrobiłem tylko 2 x 600 m oraz rozbieganie. Ten trening uświadomił mi, że na 4 dni przed startem nie jestem kompletnie do niego przygotowany. Brak tlenu, brak siły oraz doskwierające po wczorajszym rozbieganiu ( 8 km) drapanie w gardle nie wróży udanego startu.
Planem jest przebiegnięcie jak w miarę możliwości, zobaczymy z Łukaszem na czym stoje, ale fajerwerków nie ma co oczekiwać.
Na koniec zdjęcia z końcówki zimy w Dęblinie
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz