" Sprawdzian lub zawody 10 km " . Wiedziałem już o nim wcześniej więc i odpowiednio wcześniej zapisałem się do Gdyńskiego Biegu Świętojańskiego. Start o 24:00? Ciekawie. Nigdy nie biegałem o tej porze.
Na start przyjechałem wcześniej aby zaparkować w miarę blisko całego zamieszania. Numer startowy odebrałem dzień wcześniej ale z ciekawości poszedłem do biura zawodów aby wczuć się w atmosferę kolejnej biegowej imprezy.
Plan który realizuję ma mnie przybliżyć do granicy 40 minut na 10 km więc po zrealizowaniu planu w 75 procentach założyłem sobię 3 cele :
Najmniej ambitny to pobicie życiówki 42:59 . Kolejny to złamanie 42 minut co nie koniecznie tego dnia mogło się udać zważywszy na czas startu oraz jak podczas biegu się okazało temperaturę
Najbardziej ambitny plan zakładał złamanie 41 minut ...
Prawdę mówiąc przez myśl przeszło mi złamanie i 40 minut ale stwierdziłem, że to jakby się porywać z motyką na słońce :) więc szybko wybiłem to sobie z głowy.
Rozgrzewkę rozpocząłem w dresie i koszulce z długim rękawem co spowodowało, że zaraz się zgrzałem. Mimo godziny 23 termometr wskazywał ponad 20 stopni. Po rozgrzewce ustawiłem się w wyznaczonym sektorze a wystrzał z ORP Błyskawica dał sygnał do startu. Rozpocząłem spokojnie ale biegnąc z tłumem i jak okazało się później rozpocząłem za mocno, pierwszy kilometr w 3:55. Następne dwa kilometry były w podobnym tempie i czułem się dobrze, więc postanowiłem nie zwalniać. Po czwartym kilometrze strasznie zaczęła mi doskwierać temperatura, zapociłem się i zgrzałem a podczas biegu miałem ochotę zrzucić koszulkę co spowodowało spadem tempa i następne dwa kilometry przebiegłem w granicach 4:10/ 1000 m.
Przed startem przeanalizowałem trasę. Na wykresie różnic wysokości był zaznaczony stromy mający ponad 1000m podbieg (przynajmniej tak to wyglądało na wykresie- jak się okazało, chyba źle odczytałem ten wykres :D ) Nieco zwolniłem tempo czekając na podbieg ale ku mojemu zdziwieniu w ogóle się nie pojawił, tzn może była jakaś górka ale spodziewałem się czegoś zupełnie innego. Strasznie się przez to rozstroiłem bo pomyślałem, ze jak nie na tym kilometrze to może na następnym będzie górka co przełożyło się na kolejny kilometr w wolniejszym tempie. Ostatnie dwa kilometry to jak zwykle walka z oddechem i zmęczeniem. Jak już wspominałem 7 i 8 kilometr bardzo mnie rozstroiły więc po 8 kilometrze postanowiłem nieco szarpnąć i udało się je pobiec w około 4 minut na 1000 m. Takie szarpane tempo kosztowało mnie niemal zawału na mecie ale opłacało się - czas końcowy 40:56 ! i pobita życiówka o nieco ponad 2 minuty :)
Jak po każdym biegu przyszedł czas na podsumowanie. Kolejny start w którym popełniłem wiele błędów ( na szczęście nie tych samych co wcześniej) no ale na błędach się uczymy :)
Po pierwsze : źle dobrany strój. Nie spodziewałem się takiej temperatury ... no ale nic bym nie zrobił ponieważ nie mam żadnej koszulki na ramiączkach - trzeba się zaopatrzyć ;)
Po drugie : za mocne tempo na starcie. Wiadomo, tłum niesie ale trzeba kontrolować tempo i biec według założonego planu
Po trzecie : ciągłe zerkanie na zegarek . Co prawda było to spowodowane rozstrojeniem tempa ponieważ po poszukiwaniu górki co chwile spoglądałem czy to aby napewno 7 kilometr ale mimo wszystko i tak za często spoglądałem na zegarek zerkając ile jeszcze metrów zostało do kolejnego pełnego kilometra - muszę się tego oduczyć.
Z dobrych rzeczy to cieszy przede wszystkim życiówka. Poza tym to nie mogę być zadowolony z siebie, bieg był rozegrany źle taktycznie - trudno, następny będzie lepszy :)
![]() |
Przed startem |
Zazdroszczę tempa przy I kilometrze. Mnie I kilometr pozbawił szans na życiówkę (pobicie 43 minut i 50 sekund) skończyło się na 44 minutach i gdyby nie urocze pary biegnące...parami (:)) może było by lepiej. Pogoda rzeczywiście zbijająca, ale przynajmniej na mecie było przyjemnie ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
No tych par to było sporo ;) uczepiając się za jakąś trudno było się oderwać ;)
Usuńpozdrawiam i życzę sukcesów
Ładnie, ładnie. Kolejny start zaliczony. Gratuluję pobicia życiówki. Jest z czego się cieszyć, realizacja planu przynosi efekty :)
OdpowiedzUsuń